Perfumy damskie Roja Parfums Scandal Pour Femme Eau de Parfum – recenzja, opinie i opis zapachu

Poznałam Roja Parfums Scandal Pour Femme w butiku, gdy szukałam czegoś białokwiatowego „na bogato”. To wydanie z 2007 roku, z wizją Roja Dove’a – i czuć tu klasyczne, chyprowe DNA podbite tuberozą. Pierwsze psiknięcie i miałam skojarzenie z jedwabiem i czerwonym szminkowym glamour, ale bez duszącej słodyczy. Pierwsze wrażenie: bardzo kobieco, czysto, ale jednocześnie mocno i z charakterem. Po minucie robi się kremowo, gardenia i jaśmin sklejają się z cytrusową świeżością, a pod spodem pulsuje mech i paczula. To zapach, który nie prosi o uwagę – on ją po prostu bierze. I od razu wiedziałam: to nie będzie tło do biura, tylko główna rola na wieczór i ważne momenty.

Jak pachnie Roja Parfums Scandal Pour Femme Eau de Parfum – opis zapachu

Start jest jasny i elegancki: bergamotka i cytrynowa iskra odświeżają skórę, jak łyk zimnej lemoniady. Po chwili wchodzą białe kwiaty – tuberoza i jaśmin – gęste, kremowe, ale nie klejące. Jest też pomarańczowy kwiat i konwalia, które unoszą całość, dodając powietrza i lekko zielonego podbicia.

Baza to klasyczne chypre: mech dębowy i paczula układają szkielet, a sandałowiec i piżma wygładzają krawędzie. Nie ma tu lepko-waniliowego deseru, tylko suchsza, elegancka rama. Na mnie całość zmienia się z kremowej, białokwiatowej chmury w zielono-mszystą smugę z mydlanym sznytem – bardzo „clean glam”.

Dla kogo?

Dla kobiet, które lubią tuberozę i jaśmin bez cukru, za to z klasycznym, szykownym twistem. Jeśli ciągnie Cię do klimatu Fracas, ale chcesz więcej powietrza i porządnego, mszystego dołu – to strzał w dziesiątkę. Widzę go na 25+ aż po „ile czujesz” – dojrzałość tu wynika z stylu, nie z metryki.

Może przeszkadzać osobom wrażliwym na indolowe, „kwiatowe” akcenty (jaśmin potrafi być soczysty) i na zielono-mszystą bazę. Jeśli lubisz tylko lekkie, owocowe mgiełki albo waniliowe kokony – to może być za poważne.

Przeznaczenie

Najlepiej działa wieczorem, na wyjścia, kolacje, teatry, koktajle; w pracy zadziała tylko przy oszczędnym dawkowaniu i dobrym wietrzeniu. Indoor i outdoor – oba ok, ale w zamkniętych przestrzeniach trzymaj rękę na spuście. Moje bezpieczne dawkowanie: 2–3 psiki na wieczór (szyja, zgięcia łokci, ewentualnie włosy), do biura 1–2 pod sweter. Na randkę – 2 psiki maks i gotowe, robi robotę.

Na lato czy na zimę?

Całoroczny, ale w różnym nastroju. W chłodzie wychodzi szyk i mech – pachnie jak elegancka, czysta wełna. W cieple białe kwiaty robią się gęstsze i bardziej kremowe, mogą być dominujące – w upał polecam 1 psik na ubranie lub włosy i trzymać dystans. Wiosna i wczesna jesień to jego złota pora.

Trwałość

Na mojej skórze trzyma 8–10 godzin, na ubraniach lekko do następnego dnia (szczególnie na szalu – nawet po praniu czuję cień). Po 30 minutach projekcja jest wyraźna, w granicach ramion. Po 120 minutach robi się bardziej „bąbel” wokół mnie, ale nadal zaznacza wejście.

Po 240 minutach zostaje elegancka, zielono-mszysta smuga z kremowym echem tuberozy i jaśminu, blisko skóry, ale wyczuwalna przy ruchu. Projekcja: mocna przez pierwsze 1,5–2 godziny, potem umiarkowana i kulturalna.

Prezentacja

Flakon ciężki, kwadratowy, bardzo solidny; złote akcenty i korek, w niektórych partiach zdobiony kryształkami – wygląda jak biżuteria na półce. Atomizer daje gęstą, drobną chmurę, łatwo kontrolować dawkę. W dłoni leży pewnie, nic się nie chybocze, korek siedzi stabilnie.

Relacja cena/jakość

To jest luksus w stylu „less sugar, more structure”. Skład i kompozycja brzmią drogo, wykończenie jest równe od początku do końca. Jeśli kochasz białe kwiaty na chyprowej bazie – warto. Jeśli szukasz po prostu „ładnego kwiatka na co dzień”, możesz sięgnąć po coś prostszego i tańszego.

Prywatne doświadczenia

Najmocniej czuję tuberozę z konwalią na starcie, potem wchodzi mech i robi porządek – czysto, świeżo, ale z klasą. Dwa psiki na bluzę trzymały mi się cały weekend, serio. Komplementy? Tak – od pań częściej niż od panów, w stylu „ale pachniesz elegancko”. W małej salce konferencyjnej przesadziłam raz z trzema psikami i było „dużo”, więc nauczyłam się pokory.

Podsumowanie

Polecam, jeśli lubisz białe kwiaty z kręgosłupem chypre i nie boisz się wyrazistej obecności. Nie polecam, jeśli unikasz tuberozy/jaśminu albo wolisz słodziaki. Do rozważenia jako tańsze alternatywy w podobnym klimacie: Robert Piguet Fracas (bardziej klasyczny tuberoz), Gucci Bloom EDP (lżejszy, kremowy ogród), Michael Kors Signature (kremowa tuberoza), Givenchy L’Interdit EDP (białe kwiaty na ciemniejszej bazie). Dawkowanie trzymaj skromne – on i tak Cię „niesie”.